sobota, 28 lutego 2015

W Nilu nie ma krokodyli


- Skąd ty jesteś, krokodylu?
- Ja? Znad Nilu (…)

Żyje na świecie gatunek gada o nazwie krokodyl nilowy. Jego nazwa wskazuje, że powinien żyć w Nilu. I co, żyje? Niby tak – ale tylko na odcinku pomiędzy źródłami rzeki a Tamą Asuańską (a poza tym prawie na całym kontynencie afrykańskim). Wierszyk Jana Brzechwy wprawdzie nie kłamie, jednak może napędzić niepotrzebnie stracha turystom planującym standardowy rejs w dół Nilu, rozpoczynający się w Asuanie. Wszyscy wiedzą, że krokodyl nilowy może być niebezpieczny – słyszało się o różnych atakach na ludzi w południowej Afryce. Co roku w paszczach tych zwierząt-ludojadów ginie co najmniej kilkaset osób. Ludzie boją się krokodyli, gdyż mają one podły zwyczaj polowania z zasadzki. Leżą w wodzie przy brzegu, prawie całkiem zanurzone, i gdy pojawia się potencjalny obiadek, wszystko rozgrywa się błyskawicznie: hyc, plask, łaps i chaps! Do tego jeszcze mają, cwaniaki, specjalną zastawkę w gardle, dzięki której mogą czyhać podwodą z już otwartą paszczą, a woda wcale się do niej nie nalewa! A jeżeli nawet nie zapolują na człowieka, to zapolują na jego krowy…

Krokodylica z dwoma młodymi w wiosce nubijskiej (Asuan) - słodka, nieprawdaż?

Dawno, dawno temu, gdy w Egipcie rządzili faraonowie, krokodyle wygrzewały się z dnia na nilowych plażach i polowały nocą na przychodzące do wodopoju bawoły, zebry, antylopy oraz młode słonie, zaś w ich braku na ryby, inne krokodyle i czasem na ludzi. Człowiek nie śmiał jednakże tknąć żadnego krokodyla, albowiem było to zwierzę święte, reprezentujące boga Sobka, otaczane czcią. Sobek noszący dumnie głowę krokodyla to bardzo ważne i wręcz straszliwe bóstwo egipskie, ponieważ miał być jedną z dusz najpotężniejszego boga - Ra. Według mitologii starożytnych Egipcjan to właśnie Sobek był pierwszym obiektem, który wynurzył się z chaosu, by stworzyć świat.  

Wizerunek boga Sobka na ścianie świątyni w Kom Ombo.

Starożytni Egipcjanie wierzyli, że liczba krokodyli w Nilu zapowiada obfitość zbiorów po jego wylewie, dlatego też pragnęli, by było ich jak najwięcej.

Figurka wotywna ofiarowana bogowi Sobkowi przez kapłana Nebnefera - Muzeum Krokodyli, Kom Ombo.

Miejscem szczególnie związanym z krokodylami była świątynia w Kom Ombo (po polsku: w Ombrii), mająca charakter panteonu. Jest to świątynia ptolemejska, co oznacza ni mniej, ni więcej, tylko to, że wybudowano ją w pierwszym tysiącleciu p.n.e. Dedykowano ją dwóm triadom bóstw: w lewej części m.in. Haroerisowi (wcieleniu Horusa) i jego rodzinie, zaś w prawej części Sobkowi i jego rodzinie. Jest to jedyna zachowana w tak dużym stopniu świątynia na brzegu Nilu – a dawno temu wzniesiono ich wiele. Większą część budowli unicestwiły wprawdzie żywioły: ściany, pylony i pierwszy dziedziniec pochłonął Nil, a dach zawalił się podczas trzęsienia ziemi, jednak wciąż można oglądać to, co – jak wyczytałam w przewodniku – niejaka Amelia Edwards, angielska pisarka i podróżniczka, nazwała „cudownym torsem”. Istnienie zaś „cudownego torsu” zawdzięczamy… pustyni. Piasek zasypał resztki świątyni w Kom Ombo po sam dach, co obroniło je przed skasowaniem przez chrześcijan (a dokładniej – koptów).   

Kilka „świętych” zasad konstrukcji świątyń zostało naruszonych w Kom Ombo, więc śmiało można uznać, że jest to przybytek jedyny w swoim rodzaju. Świątynia w Kom Ombo jest np. jedyną w Egipcie świątynią o symetrii osiowej. Znaczy to, że ma dwa osobne wejścia, dwa sanktuaria i składa się z dwóch przylegających do siebie, zwierciadlanych połówek.

Symetryczna, podwójna świątynia w Kom Ombo.


Odbiegliśmy już zbyt daleko od krokodyli…. Tymczasem u stóp świątyni w Kom Ombo, na łasze piasku wyniesionego na brzeg przez zakręt Nilu, miały swoje ulubione miejsce leżakowania te zwierzęta. Hodowano je także w sadzawce przed panteonem. Traktowano je z nabożeństwem, a to oznacza, że były pośmiertnie balsamowane i grzebane w trumnach na specjalnym cmentarzu. W katakumbach Kom Ombo archeolodzy odkryli około 300 mumii krokodyli. Jak wierzyli Egipcjanie, duch Sobka po śmierci danego krokodyla wcielał się w inny okaz zwierzęcia.

Tak opakowywano krokodyle ofiarne, poświęcane Sobkowi przez pielgrzymów - Muzeum Krokodyli w Kom Ombo.

Trzy z nich można zobaczyć w małej kaplicy bogini Hathor. Doprawdy nie wiem jak to się stało, że zabrakło nam czasu na ich obejrzenie, prawdopodobnie zbyt długo marudziliśmy w nowym Muzeum Krokodyli, eksponującym repliki (tak powiedział strażnik) krokodylich mumii. No i nasz przewodnik, czarnooki Michael, zbyt długo snuł swe opowieści, z których i tak zapamiętać dało się tylko kilka zdań. Ale stało się i mamy teraz cel następnej wizyty w świątyni Kom Ombo.

Jaki był los krokodyli hodowanych przy świątyniach? Żyły w luksusie, co było częścią kultu. Kult krokodyli wiązał się z dwoma bóstwami: Sobkiem, wcieleniem boga słońca Ra, oraz Sebekiem, bogiem płodności. Jednakże nadchodził czas, gdy krokodylom skręcano karki, by następnie uczynić je obandażowanymi mumiami i sprzedać pielgrzymom. Pielgrzymi kupowali mumie po to, by złożyć je bogom w ofierze. Taka ofiara miała być formą komunikacji pomiędzy ludźmi na ziemi a bogami.

Wizerunek boga Sobka (z prawej) i jego żony - świątynia w Kom Ombo. 

Początkowo mumifikowano krokodyle nader starannie, nacierając ich ciała balsamem i wkładając między bandaże precjoza z prawdziwego złota. Z czasem przestawiono się na masową produkcję mumii na sprzedaż. Zaniechano wkładania ozdób i balsamowania, owijano tylko ciała zwierząt bandażami i zalewano żywicą, by je odizolować od flory bakteryjnej. Obrazy uzyskane metodą tomografii komputerowej dowodzą, że zdarzały się także niecne oszustwa. Produkowano bowiem fałszywe mumie twardych, łuskowatych zwierząt (ryb, węży i krokodyli), w których pod bandażami nie było nic oprócz patyków, kawałków potłuczonej ceramiki, kości i innych tego typu śmieci.

Mumie krokodyli w gablocie Muzeum Krokodyli, Kom Ombo.
  
Ale wracajmy do ziemskich istot zwanych Crocodylus niloticus, czyli krokodyli nilowych. Gdy pieśń starożytności wraz ze wszelkimi jej wierzeniami przebrzmiała na dobre, w Egipcie zaczęto poławiać krokodyle dla ich mięsa (moim zdaniem gumowatego) oraz mocnej, ozdobnej skóry. W 1971 r. wybudowano na Nilu Wielką Tamę Asuańską, wskutek czego powstało olbrzymie jezioro zalewowe nazwane na cześć egipskiego prezydenta Jeziorem Nasera. Większość krokodyli zaaklimatyzowała się w tym jeziorze, tama zaś nie pozwalała im na przedostanie się do dolnego Nilu. Te, które jeszcze pozostały za tamą, zostały szybko wytrzebione. Jeżeli człowiek mógł zlikwidować swego groźnego wroga, a przy tym najeść się mięsa i wykorzystać inne części ciała, robił to z przekonaniem i najlepiej jak potrafił. W ten sposób dziś w Nilu, po którym podróżują rzesze turystów z całego świata, krokodyli nie ma.

Turysta nie może jednak powrócić znad Nilu rozczarowany totalnym brakiem krokodyli. Trzeba mu zafundować atrakcję z odrobinką adrenalinki… I tak w wiosce nubijskiej k/Asuanu można sfotografować się z młodym, jędrnym krokodylem w objęciach:


Na Wyspie Bananowej w Luksorze chłopak oprowadzający grupę po plantacji bananów pokazuje turystom krokodyle zębiska w otwartej paszczy. A jak to robi? Otóż krokodyl, osobnik średniej wielkości, siedzi uwięziony w czymś w rodzaju zakratowanej studni:


Chłopak bierze kij, wsuwa go przez kraty i dźga zwierzę, aż to zaczyna syczeć z bólu i kłapać paszczą. Sprawny fotograficznie turysta zdoła utrwalić na matrycy „potwora” z rozwartym pyskiem pełnym kłów. No comments! Wstyd powiedzieć, ale i my to zrobiliśmy. Teraz mamy moralniaka…


مرحبا

PS. Źródła informacji: zanotowane wypowiedzi przewodnika wycieczki (egiptologa), Egipt – praktyczny przewodnik (wyd. Pascal, 2003), „Animal mummy” (www.wikipedia.org), “Nile crocodile (Crocodylus niloticus)” (www.arkive.org).

1 komentarz: