Byłam,
nareszcie byłam nad Nilem! Widziałam, pływałam PO, ale – zgodnie z zaleceniami
mądrzejszych – nie kąpałam się W i nie piłam, żeby czegoś nie złapać. Mówi się, że jeśli
ktoś łyknie wód Nilu, to na pewno powróci do Egiptu, lecz ja powrócę bez łykania
roztworu ameby i wystawiania ciała na ataki genitalnych wirusów. Słowo!
Nil
to jedna z najbardziej znanych rzek świata. Rzeka swego czasu święta. Rzeka
przepływająca przez 11 krajów Afryki. Rzeka najdłuższa, jeśli zlekceważymy
sygnały, iż tytuł ten należy się być może Amazonce. Około 7 tysięcy
km wartkiego,
głębokiego błękitu i 3 miliony km² dorzecza. Początek bierze… właściwie nie
wiadomo dokładnie gdzie. Jego prawa (wschodnia) składowa, Nil Błękitny, rodzi
się w etiopskim Jeziorze Tana. Składowa lewa, Nil Biały, wypływa z
kenijsko-ugandyjsko-tanzańskiego Jeziora Wiktorii. Trzeba jednak mieć na
uwadze, że część geografów za początkowy odcinek Nilu Białego bierze wpływającą
do Jeziora Wiktorii rzekę o nazwie Kagera, która powstaje z połączenia rzek
Nyawarongu i Ruvuvu, a te z kolei… No cóż. Większość opracowań podaje długość
Nilu jako 6695 km i tego się tutaj trzymajmy.
![]() |
Nil w Luksorze o zachodzie słońca |
Nil
można podzielić wzdłuż na 3 odcinki: Nil Górny (do pierwszej tamy), Nil Dolny
oraz Deltę Nilu, jedną z największych delt świata, zaczynającą się już na
przedmieściach Kairu. Znane już od czasów starożytności pojęcie Dolny Egipt (oznaczające
odrębne od pustynnego Górnego Egiptu państwo) obejmowało właśnie tereny
znajdujące się w delcie Nilu, a jednocześnie w strefie klimatu
śródziemnomorskiego.
![]() |
Delta Nilu z satelity |
Nie
mniej słynne niż sam Nil i jego delta są Tamy Asuańskie. Pierwszą wybudowano w
1946 roku, lecz nie spełniła oczekiwań pomimo, iż była najpotężniejszą tamą
świata. Dziś nazywana jest po prostu Tamą Asuańską. Druga natomiast, wzniesiona
w latach 1960-71, nosi miano Wielkiej lub Wysokiej Tamy i radzi sobie z Nilem
doskonale. W sfinansowaniu jej budowy miały wziąć udział Stany Zjednoczone, obiecując
wraz z Wielką Brytanią wkład wysokości 270 milionów dolarów w zamian za
aktywność Egiptu w rozwiązaniu konfliktu arabsko-izraelskiego. Egipski
prezydent Naser wprawdzie deklarował oficjalnie neutralizm, nie chcąc
przechylać się ani na stronę komunizmu, ani zachodniego imperializmu, w
rzeczywistości jednak naiwnie sądził, iż uda mu się czerpać korzyści zarówno ze
współpracy z USA, jak i z ZSRR. Gdy Stany odmówiły mu dostarczenia broni do
walki z Izraelem, zwrócił się z tą samą prośbą do Związku Radzieckiego. Ku
niedowierzaniu amerykańskiego rządu otrzymał oczekiwaną pomoc. W ten sposób
zadzierzgnęła się przyjaźń pomiędzy Egiptem a Sowietami. Mało tego: Naser oficjalnie
uznał Chińską Republikę Ludową, co spowodowało, iż Stany odstąpiły od swych
szlachetnych zamiarów dofinansowania tamy. Za to Rosja poszła o krok dalej w
manifestowaniu swej przyjaźni i wręczyła Egiptowi ponad miliard dolarów na
tenże cel, jak również dostarczyła inżynierów i maszyny. Dzięki temu mamy do
dziś w pobliżu tamy wieżę przyjaźni egipsko-radzieckiej, i to w kształcie
kwiatu lotosu, co w Egipcie znaczy niemało, bowiem lotos jest rośliną narodową,
dumą egipskich patriotów.
![]() |
Pomnik (wieża) przyjaźni egipsko-radzieckiej niedaleko Wielkiej Tamy Asuańskiej |
Lecz
niezależnie od tego, kto budował, z kim, kiedy i za czyje środki, od czasu
wzniesienia tam skończyły się problemy z powodziami i suszami. W Jeziorze Nasera
woda jest czysta, ryb nie brakuje, zaś na Wielkiej Tamie działa duża elektrownia wodna.
A pola uprawne w Dolinie Nilu, którym tamy odebrały spontaniczne nawadnianie
podczas wylewów rzeki, zasila się w wodę za pomocą kanałów irygacyjnych. I
szczęście kwitnie (oraz wydaje nasiona) wraz z trzciną cukrową, cytrusami, ziemniakami, pszenicą, soczewicą,
ryżem i bawełną…
Zupełnie
jednak nie rozumiem, dlaczego biura podróży oferujące zwiedzanie tam jako
wycieczkę fakultatywną z Asuanu biorą za to aż 20 dolarów. Widoki z Wielkiej
Tamy – z jednej strony na Nil przed mniejszą tamą, z drugiej na Jezioro Nasera
- są ładne, ale bez przesady. Oko cieszą głównie z uwagi na piękną, lazurową
barwę wody.
![]() |
Widok w dół Nilu z Wielkiej Tamy Asuańskiej |
Sama
tama jest po prostu brzydka. Widnieje na niej zakaz fotografowania… z zoomem!
To śmieszne. Czy zwykły śmiertelnik, nawet z zoomem 30x (a to już potężny zoom)
może odkryć jakąś techniczną tajemnicę, której nie odkryło wcześniej CIA, albo NASA?
Wrogowie już dawno wszystko obfotografowali z satelitów, samolotów, balonów, przez
peryskopy i z kieszeni. A zakaz fotografowania z zoomem działa na turystów tak
jak się należało spodziewać, czyli wszyscy ukradkiem zoomują i fotografują. Ja
też – a oto rezultat (prawda, że fascynujący?):
![]() |
Wielka Tama Asuańska... z zoomem. Fascynująca jak starożytna świątynia: u góry jest nawet "pylon"! |
Teraz
z innej beczki. Czym pływa się po Nilu? I po co? Odpowiedź na to drugie pytanie
jest prosta i natychmiastowa: Egipcjanie na tym zarabiają, a turyści zyskują,
czyli mamy perpetuum mobile… Co do kwestii pierwszej, to tu już można zrobić
wykład. Z brzegu na brzeg i wzdłuż rzeki można się przemieszczać różnie, statkiem
typu pływający hotel, feluką lub łodzią motorową, a także – jeśli kto ma odwagę
– „na krokodyla” czyli wpław (co z wyżej wspomnianych względów raczej nie kusi
wielu). Lokalesi, zwłaszcza nieletni, korzystają też z gołych desek do
surfowania, napędzanych małymi wiosełkami wyczarowanymi z odpadów. Podpływają nimi do feluk
i motorówek z turystami, by dać głośne show śpiewane w nadziei na sowite
wynagrodzenie.
![]() |
Młodzi Nubijczycy oferują turystom na Nilu rozrywkę śpiewaną, podpływając do nich na starej desce surfingowej |
Statków
pływa mnóstwo, bowiem kilkudniowy rejs po Nilu, podczas którego zwiedza się
najważniejsze starożytne świątynie, jest popularną i doprawdy przyjemną formą
zwiedzania Egiptu. Standard pływających hoteli jest różny, od trzy- do
pięciogwiazdkowego. Jednak nawet te trzygwiazdkowe są w porządku, bo chociaż
kajuty są nie większe i niewiele czystsze niż kurnik, nie spędza się w nich
zbyt wiele czasu. Do dyspozycji gości jest zwykle basen (nasz miał rozmiary
oczka wodnego), bar oraz dwa górne pokłady, tzw. sundeck’i, z leżankami i
stolikami. W styczniu po zachodzie słońca na takim sundeck’u jest co prawda
chłodno, ale od czego są kurtki, skarpety, drinki i soczyste buziaki?
![]() |
Statek na cumie w Asuanie |
Na
naszej wycieczce rejs trwał 5 dni, z tym, że statek miał jednodniowy postój w
Asuanie i dwudniowy w Luksorze, tak więc płynięcia było nie za wiele. Za to
płynęliśmy raz w dzień, raz w nocy. W ten sposób nieomal niezauważenie przebyliśmy
z nurtem 200 km z górą, schodząc codziennie na ląd na zwiedzanie. Życie na
pokładzie umilała nam przebogata dieta w postaci trzech posiłków typu bufet
dziennie, w tym dwóch ciepłych, których nie waham się nazwać sutym obiadem,
rozpoczynającym się licznymi przystawkami, a zakończonych licznymi deserami.
Codzienne zjadanie potężnego śniadania i dwóch ogromnych obiadów miało swe
skutki w postaci coraz gorszego dopasowania linii do spodni i niektórzy zaczęli
już przemyśliwać nad zakupem nowej pary lub publicznym pokazywaniem się w
dresie. O zredukowaniu porcji nikt nie wspominał, nikt też nie próbował
cichutkiego wprowadzenia podobnego pomysłu w czyn. Co do mnie, miałam nawet
pewnego razu dobrą wolę, lecz skończyło się jak zwykle, czyli stękaniem z
przejedzenia. Jak widać, człowiek wcale nie ma mózgu lepiej rozwiniętego niż
zwierzaki!
![]() |
Na sundeck'u trzygwiazdkowca |
Z ciekawostek na temat statków przedstawię fakt, iż po zacumowaniu jednego statku
na nabrzeżu następne przycumowują się wprost do niego, gdyż wzdłuż brzegu
wszystkie by się nie zmieściły. W ten sposób narasta równiutkie, statkowe „molo”.
Mieszkańcy najdalszego statku wracając z miasta muszą przejść przez wszystkie pozostałe
statki. I nam się to zdarzyło, a statków do przebycia było tyle, że choć
starałam się skrupulatnie liczyć, straciłam rachubę i wyszło mi 11, 12 lub 13,
co oznacza, że nasz statek był 12-ty, 13-ty lub 14-ty.
![]() |
Luksor - "jeden na drugiego, jeden na drugiego, jeden na drugiego wleźli" |
![]() |
Feluka pod Grobowcami Dostojników w Asuanie |
Feluki
to jeden z symboli Egiptu. Tak nazywają się używane w rejonie Morza Czerwonego łodzie
z żaglami, jednym lub dwoma.Transport feluką na drugą stronę Nilu i z powrotem
uchodzi za atrakcję turystyczną. Czy słusznie? Chyba tak. Żaglówka w pierwszej
chwili nie budzi zaufania, być może przez odrapany kadłub i niespotykane w
Europie pochylenie masztu, lecz płynie zadziwiająco szybko. Pomocnicy kapitana
rozkładają przed turystami felukowy sklepik z kiepskim, trzeba powiedzieć,
asortymentem – tandetną „afrykańską” biżuterią made in China albo
zakurzonymi ziołami.
![]() |
Motorówki wożące turystów i lokalesów po Nilu |
Egipskie
motorówki hałasują i niebosko śmierdzą spalinami, ale sprawna dostawa pasażerów
na miejsce jest gwarantowana. Są przy tym kolorowe i miewają zabawne nazwy, jak
np. „Yellow submarine” czy „Titanic”. Pasażerowie siadają na wyścielonych
poduszkami ławach dookoła burt, po środku zaś znajduje się „salon” – wiklinowy
fotel bądź dwa i stolik z popielniczką dla palaczy.
![]() |
Przystań motorówek na zachodnim brzegu Nilu w Luksorze |
Za
podwózkę (podpływkę?) na drugi brzeg Nilu motorówką czy feluką trzeba zapłacić
trochę więcej niż dolara, czy może dwa – tyle samo ile za godzinę przejażdżki
dorożką. Przewoźnicy są tak chętni do pracy, że popłyną nawet z dwoma czy
trzema pasażerami. Można się z nimi umówić także na dłuższą przejażdżkę
(przepływkę?), wziąć jedzenie i urządzić sobie piknik na wodzie - co z pewnością zrobimy następnym razem.
Et
viva Nil!
مرحبا
PS1. Osoby, które
zauważyły, że NIL to skrót
oznaczający Naczelną Izbę Lekarską zawiadamiam, iż Izba owa nie ma nic
wspólnego z niniejszym postem.
PS1. Źródła informacji:
przewodnicy wycieczki „Egipt – wzdłuż Nilu”; Praktyczny przewodnik – Egipt”
(wyd. Pascal, 2003); „Aswan Dams” (http://en.wikipedia.org/).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz