poniedziałek, 29 grudnia 2014

Asy w rękawach Bałtyku: Słowiński Park Narodowy

Dzisiaj wszyscy Polacy chcą leniuchować nad Morzem Czerwonym albo Śródziemnym, nie mówiąc już o plażowaniu w Tajlandii czy na Dominikanie. Bałtyk jest za blisko, zresztą na co komu takie zimne, brudne i w dodatku mało słone morze? A do tego niepewna pogoda?

Ale wyjazd nad morze nie musi przecież oznaczać uprawiania dzień po dniu ruchu wahadłowego pomiędzy leżakiem a falami. I nie chodzi mi nawet o to, że nad Bałtykiem można jeszcze jeździć na rowerze czy zbierać grzyby. Albo tkwić w smażalni nad kolejnym piwem, czekając na pogodę lub przygodę… Chodzi mi to, żeby zauważyć, że morze ma różne oblicza, a każde z nich jest na swój sposób piękne i każde może cieszyć, i przywoływać refleksje, i zapaść w pamięć. Bałtyk jest morzem idealnym, by ową tezę potwierdzić.

No to, Bałtyku, wyciągaj te swoje asy z rękawa!

Nie wiem, ile dokładnie Bałtyk ma rękawów, lecz asów jest w nich wiele. Asy ukryte są zarówno w Polsce, jak i za granicą. Wszystkich nie widziałam, a o niektórych pewnie w ogóle nie słyszałam. Tutaj wspomnę tylko o tych, które figurują na mapie Mojej Planety.

As numer 1: Słowiński Park Narodowy

Na pierwszym miejscu patriotycznie umieszczę Słowiński Park Narodowy. To prawdziwy klejnot przyrody, obfitujący w przepiękne krajobrazy – nie tylko nadmorskie, ale również leśne, łąkowe i jeziorne. Oj, jest tam gdzie się schować i gdzie pomarzyć! Na przykład w potarganym przez sztormy Smołdzińskim Lesie...

Słowiński Park Narodowy - Smołdziński Las

Główną atrakcją parku są oczywiście wędrujące wydmy. Przemieszczają się wzdłuż Mierzei Łebskiej z zachodu na wschód, z prędkością kilku metrów rocznie, ziarnko po ziarnku, cierpliwie pchane przez wiatr. To niesłychane, ale taka wydma może pochłonąć las, czy nawet całą wioskę. Największą – bo ponad 40-metrową – ruchomą wydmą jest Łącka Góra, znajdująca się około pół kilometra od linii brzegowej w okolicy Rąbki. Szlak pieszy wynosi człowieka na morze piachu z potężnymi, złocistymi „bałwanami”. Nie można się oprzeć wrażeniu, że oto nagle jakimś cudem wylądowało się na Saharze. Ś.P. feldmarszałek Rommel musiał mieć to samo wrażenie, ponieważ właśnie tutaj zorganizował ćwiczenia Afrika Korps przed wyruszeniem do Afryki Północnej podczas II Wojny Światowej.

Słowiński Park Narodowy - "Polska Sahara" czyli Łącka Góra

Ze wzniesień widać karawany sunących dołem ludzików, rozpraszających się co chwila, by zażyć piaskowej kąpieli. Jak ludzie kąpią się w piasku? Turlają się na wariata w dół wydmy. W dawnych czasach sama się tak turlałam i słowo daję, że jest to wyśmienita zabawa.Nie wiem, co takiego jest w człowieku, że na widok hałd czystego piasku dostaje szaleju...

Słowiński Park Narodowy - szaleństwa na Łąckiej Górze

Na Łącką Górę wracałam kilka razy w życiu. Dzięki temu mogłam obserwować proces stopniowego uśmiercania lasu przez wędrujący piach. Najwięcej działo się w ostatnich latach: w 2009 korony wystających z piachu drzew jeszcze się zieleniły, a w 2012 były już tylko pękami suchych badyli.

Słowiński Park Narodowy - zasypany las na Łąckiej Górze

Czy i ten zielony las zostanie kiedyś pożarty przez wydmę? Uwaga, piach już nadchodzi!
Słowiński Park Narodowy - Wydma Łącka zbliżająca się do lasu

Innym magicznym miejscem Słowińskiego PN jest Wydma Czołpińska wraz z jej sąsiadkami.
Słowiński Park Narodowy - Wydmy Czołpińskie

Tu już nie ma wrażenia pustyni, jako że wszędzie panoszy się trawa o bardzo „nadmorskiej” nazwie botanicznej: piaskownica zwyczajna. Wbrew nazwie nie jest to roślina zwyczajna, gdyż w ramach walki z zasypującym ją piaskiem potrafi rosnąć górę w bardzo szybkim tempie. Przy tym jest fotogeniczna… Najważniejsze jest jednak to, że dzięki swoim długim korzeniom i gęstym kłączom utrwala wydmy. A utrwalone wydmy nie wędrują. Trwają sobie pod dachem nieba i zachwycają przyjezdnych.

Słowiński Park Narodowy - łany trawy-piaskownicy na Wydmach Czołpińskich


O asie numer dwa - w następnym poście!

© oscillatoria
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz