SUBIEKTYWNIE:
Obszar Chronionego Krajobrazu (CHKO) Morawski Kras leży, jak sugeruje nazwa, na Morawach, to jest w "czwartej ćwiartce" Czech. Zważywszy, iż otacza go rozpalona, falująca kraina, w której rodzą się południowe wina o korzennych nutach, Morawski Kras można postrzegać jako wytrawną enklawę cienia i chłodu, płynącego z podziemnego świata stworzonego przez wodę. Największym skarbem owego świata są setki jaskiń z bogatą szatą naciekową i dobrze zachowanymi śladami prehistorii. W tych jaskiniach znajdowaliśmy wytchnienie od sierpniowych upałów i przeżywaliśmy coraz to nowe zachwyty nad artystycznym geniuszem... wody.
Park ten odwiedziliśmy w swym dotychczasowym życiu dwa razy: w sierpniu 1994 roku (kiedy jeszcze nie mieliśmy dzieci) oraz w sierpniu 2018 roku (kiedy nasz syn nie tylko osiągnął już był pełnoletniość, ale także zdążył już zostać synem marnotrawnym). W sumie odbyliśmy po samym Krasie Morawskim zaledwie trzy wycieczki, których głównym celem było eksplorowanie nieznanych nam jaskiń (co zawsze lubiliśmy robić).
Za pierwszym razem, prawie ćwierć wieku temu, rzuciliśmy się na Jaskinię Punkwy, o której zasłyszeliśmy od jednej z koleżanek (nie były to jeszcze czasy internetu pod strzechami). Podówczas podróżowaliśmy po Europie autostopem z ogromnymi plecakami i z nimi właśnie załadowaliśmy się na łodzie, którymi odbywał się (i odbywa do dziś) podziemny spływ wodami Punkwy. Spływik wydał się nam wielce atrakcyjny, albowiem nie mieliśmy jeszcze na swoim koncie żadnych doświadczeń tego typu. Podziwialiśmy z otwartymi paszczami szatę naciekową jaskini, lecz największe wrażenie zrobiło na nas wypłynięcie spod skały na światło dzienne.
Za drugim razem było zupełnie inaczej. Plecaki poszły w odstawkę, a pociągi i autobusy ustąpiły miejsca własnym czterem kółkom. Zwiedzanie jaskiń zaczynaliśmy od parkingów u ich stóp. Były też piesze wycieczki po szlakach z oglądaniem zjawisk krasowych pod gołym niebem - ale nie za dużo, bowiem upał 2018 nie dawał żyć.
Przekaz tego postu ma być jednoznaczny: jaskinie Morawskiego Krasu są zachwycające. Każda ma w sobie jakąś osobliwość, przez co wszystkie warto odwiedzić - niekoniecznie podczas tego samego pobytu. W Jaskini Punkwy organizowany jest spływ podziemną rzeką. Jaskinia Balcarka powala kolorową, misterną szatą naciekową. Jaskinie Sloupsko-Šošůvskie to dom najbardziej zadziwiającej, przepięknej formacji krasowej o nazwie Świecznik (Svicen), a także świat głębokich, podziemnych rozpadlin tworzących strome przepaści. Na dokładkę cała trasa zwiedzania ma 2 km i jej przejście wraz z wysłuchaniem komentarzy przewodnika zajmuje około 2 h - tak długa wędrówka pod ziemią jest niesamowita i nie do zapomnienia.
W niektórych z jaskiń urządzono wystawy archeologiczne ukazujące życie ludzi i zwierząt jaskiniowych. Mini-muzeum w Jaskiniach Sloupsko-Šošůvskich ma nowoczesny charakter: można tu obejrzeć film o zimowym polowaniu dawnych ludzi i teatrzyk cieni na skalnej ścianie, a także kości zwierząt, fragmenty pradawnej broni, biżuterii i przedmiotów użytkowych.
Taaak, mieszkając w Polsce i kręcąc się po państwach ościennych, jaskiń Morawskiego Krasu nie wolno sobie odpuścić. Spacery po szlakach drążących bukowe lasy na wapiennych zboczach krasowych wąwozów to również przyjemna opcja aktywnego wypoczynku. A co już po pracy, na deser? Otóż będąc w okolicy parku warto spróbować lokalnego smakołyku - napoju alkoholowego o nazwie burczak. Pija się go na Morawach i na Słowacji, najlepiej codziennie, w ilości - jak mawiają wytwórcy - równej objętości krwi w żyłach. Francuzi natomiast uważają picie czegoś takiego za wielce niestosowne.
Co to jest burczak? Jest to coś, co można określić jako "nieopierzone wino", ponieważ powstaje na samym początku fermentacji moszczu z winogron, czyli jest "ćwierćproduktem". Burczak zawiera znacznie więcej cukru niż wino, zdecydowanie mniej alkoholu niż wino (1-7%), a ponadto sporo kwasów owocowych i mnóstwo bąbelków (jest to dwutlenek węgla powstający podczas fermentacji alkoholowej cukru, przeprowadzanej przez drożdże). Prawdziwy burczak zrobiony jest z tegorocznych białych winogron, ma żółty kolor, drożdżowy zapach i może być sprzedawany wyłącznie od 1 sierpnia do 30 listopada. Najlepiej spróbować go w okresie winobrania, we wrześniu lub październiku, no i nie w mieście, nie w sklepie, nie w kawiarni, tylko w prawdziwej, wiejskiej winiarni morawskiej, gdzie piwniczka wyrasta obok piwniczki, a zapach moszczu niesie się z wiatrem nad całą krainą.
My piliśmy burczak w drugiej połowie sierpnia, po raz pierwszy w wiosce winiarskiej Blatnice pod Svatym Antoninkem. Smakował nam, nie powiem!
Na Morawy można się śmiało wybrać na tygodniowe (a nawet dłuższe wakacje). Oprócz przyrody Morawskiego Krasu i urokliwych zagłębi winiarstwa serwujących burczak na gości czekają malownicze miasteczka i cieszące oko zabytki. Jest ich tak dużo, że nie ma sensu wyliczać. No i cóż, wszystkich się nie da zobaczyć. Jako doświadczeni "morawiści" możemy polecić kilka morawskich smakołyków: Brno, Kromieryż, Zlin i Křtiny. Resztę musicie odkryć sami.
OBIEKTYWNIE:
Obszar Chronionego Krajobrazu (CHKO) Morawski Kras zajmuje powierzchnię 92 km2 i istnieje już ponad 60 lat, tj. od 1956 roku. Przedmiotem ochrony są tu, jak w każdym krasie, zjawiska krasowe. Należą do nich wąwozy, zdobne w rzeźby naciekowe jaskinie i ich zapadliska, leje krasowe, ponory i wywierzyska. Rzeki naniesione na mapę tego rejonu wyglądają ciekawie - nagle się urywają i nagle pojawiają w innym miejscu.
Kras Morawski jest zasilany w wodę przez niekrasową część Drahanskiej Wierchowiny. Napływająca tu woda wyżłobiła w wapieniach skomplikowane labirynty jaskiń. W północnej części Krasu rzeka Punkwa stworzyła Amatérské Jeskyně - system jaskiń o łącznej długości 35 km, należący do najrozleglejszych w Europie Środkowej. W parku naliczono 1100 jaskiń, z których zaledwie pięć udostępniono do zwiedzania. Są to: Jaskinia Punkwy (Punkevni Jeskyně), Jaskinia Balcarka, Jaskinie Sloupsko- Sošůvskie, Jaskinia Kateřinská oraz Jaskinia Vypustek.
W niektórych z nich zachowały się ślady dawnego życia w postaci kości zwierząt jaskiniowych i rozmaitych artefaktów związanych z pradawnymi ludźmi. Np. w jaskini Kelna znaleziono ślady neandertalczyka sprzed 120 tysięcy lat, a w jaskini Pekarna wykonane na końskich żebrach rysunki sprzed 11-13 tysięcy lat, przedstawiające konie i bizony.
Morawy są dosyć gęsto zaludnione i niezbyt urozmaicone krajobrazowo (pola i winnice plus wsie i miasta), jednak z uwagi na rozwinięte winiarstwo należą do popularnych regionów turystycznych, tak więc nie ma sensu szukać tu samotności i dzikiej przyrody. Wyjątkiem - jeżeli chodzi o przyrodę - jest właśnie Morawski Kras, lecz czyni go to atrakcją zatłoczoną, szczególnie w lecie, kiedy to chętni na jego eksplorację muszą włączyć się do walki o bilety wstępu do jaskiń i na niektóre środki transportu w obrębie parku.
WYPRÓBOWANE SZLAKI i ATRAKCJE:
Niektóre nawet dwukrotnie...
Jaskinia Punkwy (Punkevni Jeskynĕ). Dla tej atrakcji przyjechaliśmy na Morawy aż z Wenecji, i to autostopem... no, powiedzmy: autostopem z mocnym wsparciem ze strony kolei. Były to inne czasy, więc dotarcie do jaskini możliwe było tylko autobusem i potem trzeba było dymać kilka ładnych kilometrów na piechotę, do wyboru szlakiem albo szosą. Dzisiaj istnieją inne opcje. Pierwsza z nich to eko-ciuchcia ze Skalnego Młyna, gdzie można zostawić samochód na dużym parkingu. W sezonie jest jednak trudno dostać na nią bilety, lepiej pomyśleć o rezerwacji. Druga opcja to kolejka linowa kursująca pomiędzy Przepaścią Macocha a Jaskinią Punkwy (można zostawić samochód w pobliżu Przepaści, zjechać kolejką, zwiedzić jaskinię i wrócić kolejką na górę). Eko-ciuchcia to wydatek rzędu 80 KCS tam i z powrotem, a kolejka linowa 100 KCS w obie strony (dane na rok 2018). Natomiast bilet do jaskini to wydatek 210 KCS od osoby dorosłej (cennik i godziny otwarcia na rok 2019 znajdziecie TUTAJ). Do tego należy doliczyć ewentualne opłaty parkingowe i 40 KCS za nalepkę uprawniającą do robienia zdjęć (uwaga: na łodziach w ogóle nie wolno fotografować). Tak więc rodzinna wycieczka do Jaskini Punkwy jest kosztowna, ale cóż - jest to sztandarowa atrakcja Morawskiego Krasu. Należy też pamiętać, że popularność tego miejsca powoduje, iż nie mając wcześniej zarezerwowanego biletu, w lecie trzeba czekać na wejście nawet kilka godzin, tymczasem jaskinia jest zamykana około 16:00-17:00. Poza tym słyszy się czasem głosy, że jest to atrakcja przereklamowana, a inne jaskinie Morawskiego Krasu robią większe wrażenie.
Jaskinia Punkwy jest częścią (powiedzmy: odnogą) najrozleglejszego systemu jaskiń w całych Czechach, zwanego Jaskiniami Amatorskimi. Jej zwiedzanie składa się z dwóch części: suchej i mokrej. Część sucha to 700 m wędrówki podziemną trasą w wapiennym świecie stalaktytów, stalagmitów, draperii i innych cudów.
W trakcie wędrówki wychodzi się na zewnątrz, na dno Przepaści Macocha, gdzie można obejrzeć dwa urodziwe jeziorka i zmierzyć się z ogromem słynnego krasowego urwiska, jeszcze w XX wieku popularnego wśród samobójców. Część mokra to rejs łódką z napędem elektrycznym po 450-metrowym odcinku rzeki, płynącej pod ziemią. W pewnym miejscu trzeba wysiąść z łodzi, by przejść do komnaty skalnej ozdobionej najpiękniejszą w całej jaskini szatą naciekową. Potem wsiada się znowu i wypływa spod skały w pobliżu wejścia do jaskini.
W naszym odczuciu całość jest ładna, geologicznie ciekawa i godna polecenia. Na temat stosunku atrakcyjności do ceny się nie wypowiadam, bo wskaźnik ten zależy od wcześniejszych doświadczeń osobistych.
Przepaść Macocha (Propast Macocha). Znajduje się w rezerwacie Wywierzysko Punkvy i jest największą przepaścią środkowej Europy, mierzącą 138 m wysokości i 174 m "średnicy". Powstała wskutek zawalenia się stropu dużej jaskini. Pomimo, iż znana była ludziom od dawna, dopiero w 1723 r. odważył się zejść na jej dno pierwszy człowiek, nota bene mnich. Mnich nie miał do dyspozycji zabezpieczeń, ani szlaków, które służą turystom dziś. Na skraju przepaści umocowane są dwa mostki widokowe z barierkami, Górny i Dolny, oba (a zwłaszcza ten dolny) warte wdepnięcia.
Mostki są połączone szlakiem. Nasza wycieczka zaczęła się na parkingu niedaleko Górnego Mostka. Zjawiliśmy się tam po południu, a chociaż był to sezon (sierpień), parking był pustawy i aż do końca wędrówki nie spotkaliśmy zbyt wielu ludzi. Szlakiem (a właściwie pękiem szlaków we wszystkich kolorach) zeszliśmy do Dolnego Mostka, a potem zielonym przez las do asfaltówki stanowiącej oś parku, wykorzystywanej przez cyklistów, lecz zamkniętej dla samochodów. Ale bez obaw! Asfaltówka poprowadzona jest dnem doliny Punkwy (tzw. Pustym Żlebem) i daje możliwość wygodnej wędrówki w pięknym otoczeniu.
Idąc nią w kierunku hotelu i parkingów w Skalnym Młynie przechodzimy najpierw obok dolnej stacji kolejki linowej, potem obok wejścia do Punkevni Jeskyne (i za chwilę obok wylotu rzeki spod ziemi, czyli Wielkiego Wywierzyska Punkwy). Dalej możemy obejrzeć kilka ponorów i mniejszych wywierzysk, czyli miejsc, w których Punkwa znika w skalnych czeluściach podziemi i z nich wypływa.
Po dojściu do Skalnego Młyna ochotnicy muszą wybrać się po samochód na parking przy Przepaści, oddalony o 4-5 km drogi. Pozostała część grupki może zasiąść na tarasie hotelowym przy zimnym piwie :)
Jaskinia Balcarka. Reklamowana jako najpiękniejsza w całym parku. Położona na terenie rezerwatu Balcarova Skála - Vintoky, łatwo dostępna samochodem, zachwycająca szatą naciekową i o połowę tańsza niż Królowa (Punkevni Jeskyne). Trasa zwiedzania ma 720 m i przechodzi się ją w godzinę. Wiele rzeźb naciekowych natura stworzyła tutaj z kalcytu - mlecznej, prześwitującej odmiany wapienia, skrzącej się w świetle lamp srebrnymi iskierkami. Wygląda to jak rzeźby z lekko zabarwionego lodu przyprószonego śniegiem.
Nie brakuje tu dużych sal, w których aż kipi od sopelków zakończonych "diamentami" - kropelkami wody, od wiszących marchewek, gładkich słupków i kolumn o rzeźbionej powierzchni, kamiennych wodospadów, kamiennych perełek...
Przy jaskini jest bar, ale nie za bardzo jest tam co zjeść. Zupa i frytki kończą się wcześnie, więc trzeba szukać knajpy gdzie indziej albo mieć własną wałówkę. Blisko jaskini biegnie czerwony szlak do Przepaści Macocha (około 2 km marszu pod górę).
Jaskinie Sloupsko-Šošůvskie. Są częścią wspomnianego już ogromnego systemu Jaskiń Amatorskich i przyciągają turystów monumentalnymi, podziemnymi przepaściami o wysokości blisko 100 m. To największy udostępniony w Czechach turystom fragment podziemnego świata. Aby go zobaczyć, trzeba pojechać do miasteczka Sloup, a właściwie z niego prawie wyjechać, by zaparkować przed wlotem do jaskini. Warto się tu rozejrzeć, gdyż jest nadzwyczaj ładnie.
Zwiedzający mają do wyboru trasę długą (około 2 km i prawie 2 godziny) i krótką (mniej niż 1 km i ponad 1 godzina). Namawiałabym wszystkich na dłuższą trasę, bowiem w odróżnieniu od tej krótkiej prowadzi ona do Jaskiń Šošůvskich, rzucających na kolana z powodu bogactwa i urody szaty naciekowej. To właśnie w tej części trasy można zobaczyć ikonowy, biały stalagmit wyrastający z lustrzanej tafli podziemnego jeziorka - słynny "Świecznik". Nie do wiary, że jest on dziełem natury, która - jak twierdzą mędrcy - działa na chybił trafił i niczego nie planuje.
Według nas Jaskinie Šošůvskie są jeszcze piękniejsze niż Jaskinia Balcerka.
Trasa krótsza (i zarazem początek tej dłuższej) wiedzie przez Jaskinie Sloupskie, z obszernymi komorami i przepaściami tak wysokimi, że od patrzenia w dół kręci się w głowie. Trudno uwierzyć, że nie jesteśmy w górach w nocy, tylko pod ziemią, czy inaczej - we wnętrzu góry. Najbardziej znana jest Przepaść Nagelova o wysokości 90 m.
W tej części trasy można też obejrzeć zrekonstruowany szkielet niedźwiedzia jaskiniowego (co za potwór!). A koniec wycieczki jest taki sam w obu wariantach: na wystawie archeologicznej z projekcją filmu i teatrzykiem cieni w Jaskinii Kulna. Po wyjściu na światło dzienne zwiedzających czeka 350 m powrotnej przechadzki na parking po górskim zboczu.
JESZCZE nie WYPRÓBOWANE SZLAKI i ATRAKCJE:
Jaskinia Katarzynki (Kateřinská jeskyně). Chwalona za piękną szatę naciekową, a chociaż na oko jest skromniejsza niż jej morawskie siostry, chełpi się największą udostępnioną w Czechach turystom podziemną salą o wymiarach w przybliżeniu 100x40x20 metrów. I jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, sala ta ma wspaniałą akustykę i bywa wykorzystywana do grania koncertów. Turyści mogą jedynie "liznąć" owej akustyki, gdyż odtwarzany jest dla nich urywek jednej z oper Verdiego, ale dobre i to! W jaskini rośnie "gaj bambusowy" - rzadka formacja krasowa składająca się z dosyć licznych filarów stalaktytowych. A co ma z tym wszystkim wspólnego jakaś Katarzynka? Zgodnie z podaniem była to mała pastereczka, która zabrnęła w tę okolicę w poszukiwaniu owieczki i zginęła (nie wiadomo w jaki sposób) w tym właśnie miejscu. Dotrzeć do jaskini jest łatwo, wejście do niej znajduje się w Skalnym Młynie, gdzie na właścicieli aut czekają parkingi. Zwiedzanie trwa 40 min, trasa ma długość 600 m.
Jaskinia Vypustek. Ta jaskinia, znajdująca się nieopodal miejscowości Křtiny (albo nieopodal Babic nad Svitavou), to coś zupełnie innego niż pozostałe. Chociaż tak jak inne okoliczne jaskinie kryła w sobie skarby przyrody nieożywionej i była miejscem bytowania człowieka oraz zwierząt jaskiniowych, zasłynęła nie z walorów geologicznych, archeologicznych czy paleontologicznych, ale ze swej historii, niestety - nienajweselszej. Najbardziej odbiło się na niej to, iż zawłaszczyła ją armia - najpierw, w okresie międzywojennym, czechosłowacka, podczas IIWŚ niemiecka, a po wojnie znów czechosłowacka. Tuż przed wojną Ministerstwo Obrony narodowej urządziło w jaskini skład amunicji. W czasie wojny jaskinię zamieniono na podziemną wytwórnię silników samolotowych. W okresie powojennym socjalistyczne wojsko przerobiło Vypustek - cud przyrody i skarbnicę artefaktów historii - na schron przeciwatomowy, a przy okazji tajny punkt dowodzenia Układu Warszawskiego. Sprawa się "rypła" dopiero na początku nowego milenium. Obecnie 500-metrowa trasa zwiedzania ma charakter głównie historyczny. Do obejrzenia są pomieszczenia schronu z wyposażeniem i powiększone, zniszczone komory skalne, przystosowane do pełnienia funkcji magazynów. W planach jest też wystawa pt. "Jaskinia i człowiek". Niestety, jaskinia jest zamknięta i wejście do niej wymaga trochę starań. Po pierwsze, należy dokonać rezerwacji, telefonicznie (tel. 516 439 111) lub przez internet (vypustek.rezervace@caves.cz) - innej sprzedaży biletów się nie prowadzi. Po drugie, nie ma wejść indywidualnych - zawsze musi uzbierać się grupa minimum 15 osób. Dobra wiadomość jest taka, że tuż przy wejściu znajduje się darmowy parking i bezpłatne WC.
Jaskinia Bycza Skała (Býčí Skála). Położona 2 km na wschód od Adamova na terenie rezerwatu o tej samej nazwie, należy do drugiego co do wielkości w Czechach systemu jaskiń o łącznej długości 13 km. Badania archeologiczne ujawniły, iż była prawdopodobnie miejscem krwawego kultu, w ramach którego na ołtarzu składano ofiary z kobiet, odrąbując im ręce i głowy. W jaskini znaleziono też kości mężczyzn i zwierząt, naczynia ze zwęglonym ziarnem i kocioł do gotowania na palenisku, w którym tkwiła ludzka czaszka. W związku z tym należy spodziewać się ciekawych, choć makabrycznych opowieści oprowadzającego przewodnika. Inna hipoteza mówi, że w jaskini wymordowano ukrywających się tam ludzi, jeszcze inna - że była miejscem pochówku. Wniosek jest jeden: prawda o tej jaskini jest nieznana. Kolejną ciekawą rzeczą dotyczącą Byczej Skały jest odkryty w niej szkic węglem wykonany ponad 5000 lat temu, w epoce kamiennej. Niestety, na wejście do tej jaskini można czekać bardzo długo, jest bowiem otwierana tylko od wielkiego dzwonu, 2-3 razy do roku. Na razie nie wiemy, jak się tam wkręcić, ale na pewno się dowiemy i wtedy uzupełnimy niniejszy wpis.
POLECANE LINKI:
Życzymy udanego wyjazdu!
Agata i Ryszard Konopińscy